Łączenie się w pary i obiecywanie sobie dozgonnej miłości
to tradycja stara jak świat, a jej historia sięga jeszcze czasów biblijnych. W
literaturze, i dawnych pieśniach opisywano piękne ale często nieszczęśliwe lub
pełne zawirowań uczucia, jakie wobec siebie przeżywali młodzi ludzie pełni
namiętności, którą musieli ukrywać. Prawdziwa miłość nie była akceptowana
ponieważ liczyły się tylko względy dynastyczne lub też nie zgadzało się to z
wolą opiekunów. Takie nieszczęśliwe, a często nawet tragiczne historie stały
się więc podstawą legend, baśni i podań ale dzięki temu kochankowie tacy jak
np. Romeo i Julia i ich niespełniona miłość do dziś rozpalają w naszych sercach
smutek i żal i żyją w naszej wyobraźni...
Porwanie Panny Młodej
Uprowadzenie kobiety (raptus puellae) było w dawnych wiekach
bardzo popularne. W kulturze antycznej, jeśli rodzice odmówili mężczyźnie ręki
swej córki, istniał inny sposób zdobycia ukochanej - czasem było to wzięcie i
podbicie jej serca na siłę lub też za
zgodą samej panny ale w tajemnicy przed wszystkimi. Ale co się tu dziwić
starożytnym, jeśli nawet bogowie Olimpu porywali kobiety, do których pałali
namiętnością, a w inny sposób nie mogli ich mieć. Jednym z takich ulubionych
tematów sztuki starożytnej było np. porwanie Europy (córki króla fenickiego
Agenora) przez Zeusa, który przybrał postać białego byka. Zaś bóg podziemi
Hades uprowadził Persefonę. Odrębny problem stanowiły masowe porwania, gdy np.
grupie plemiennej doskwierał niedostatek kobiet – tu pojawia się historia o
Sabinkach (Romulus, król rzymski zaprosił plemię Sabinów na Igrzyska, podczas
których zostały uprowadzone wszystkie sabińskie kobiety i dziewczęta).
A najsławniejsza historia z wojną w tle? Wszyscy przecież wiemy o
Helenie, która została porwana swemu mężowi Menelaosowi po uwiedzeniu przez
Parysa, syna króla Troi. Odpowiedzią na przemoc była w tym wypadku, często
wtedy praktykowana rodowa zemsta. Natomiast jej ograniczeniem prawnym, nie
dopuszczającym do nadmiernego przelewu krwi, był pojedynek – zwyciężony musiał
oddać Helenę i swoje skarby.
Silne, męskie ramię
W dawnej Polsce, co widać na kartach książek Sienkiewicza, spektakularne
porwania dziewcząt nie były rzadkością,
lecz często odbywały się za zgodą dziewczyny ale wbrew woli opiekunów. Często
tłem tych sytuacji było np. narzucenie i wybranie przez ojca kawalera pannie
lub też były to problemy z posagiem panny, który był bardzo ważny przy
zawieraniu w tamtych czasach małżeństwa. Czasem istotnym problemem była różnica
warstw społecznych - mezalians. Jednak takie przejawy chciwości, materializm i
brak zrozumienia na porywy serca oburzał ogół szlachty, więc często takie
sprawy rozstrzygał sąd na korzyść młodych. Porwania często dokonywane były przy
udziale ukochanej i jej matki. Zdarzało się to w rodzinach, gdzie ze względów
majątkowych ojciec narzucał córce kawalera, który nie odpowiadał jej gustom.
Sprzeciwiając się jego woli, córka wraz ze swym prawdziwym ukochanym układali
intrygę. Nocą panna zabrawszy ubrania i klejnoty, wsiadała do karety swego
lubego, by wziąć z nim potajemnie ślub. Udzielał go przeważnie zakonnik, czasem
z własnej woli, czasem pod „lekkim przymusem”. Ojciec dziewczyny, postawiony
przed faktem dokonanym, musiał najczęściej zgodzić się na ten związek. Wszczęty
przez rodziców pościg za uciekinierami natrafiał często na związek już
skonsumowany.
Czasem porywano dziewczęta nawet w biały dzień, po zakończeniu
mszy lub w drodze powrotnej z kościoła do domu. Niejednokrotnie protegujące
swych dworzan zamożne damy zajeżdżały do dworów zabierając stamtąd do swych
powozów córki szlachciców. Uprowadzenia niewiast kończyły się najczęściej
pomyślnie, jeśli oczywiście nie dokonali ich awanturnicy. Zdarzało się
także, że rodziny młodych, chcąc uniknąć rujnującego i kosztownego wesela same
pozorowały uprowadzenie córki. W technologii porwania ważne było to, by po
zrealizowaniu przedsięwzięcia jak najszybciej zawrzeć ślub przed księdzem.
Bywały też porwania panienek z klasztoru, na co
duchowni najczęściej przymykali oczy. Uprowadzane były najczęściej sieroty
dziedziczące duży majątek, których opiekunowie nie chcieli wydać za mąż.
Powodem były oczywiście pieniądze, które musieliby zwrócić po ślubie swej
podopiecznej. Uprowadzenia przyjmowały czasem formę zbrojnych
napadów, kiedy kawaler używając siły, wbrew woli panny, grabił
majątek i uprowadzał ją. Rodzina dziewczyny ścigała porywacza i wymierzano mu okrutną karę.
Było to jedno z najcięższych przewinień w Polsce szlacheckiej, za które
awanturnik płacił gardłem.
W tych burzliwych dziejach porwań pojawia się także motyw brania
białogłowy w jasyr przez czambuły
tatarskie, czasem grupowo rzadziej pojedyńczo uprowadzano panny najczęściej do
haremów. Prawo w takich sytuacjach było bezsilne a jedyną obroną dla niewiasty
było tylko silne męskie ramię.
Porwanie było karane przez kościół katolicki, o czym świadczą
zachowane do dziś uchwały soborów i synodów. Do dziś tradycja małżeństwa przez
porwanie zachowała się w kulturze romskiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz